W Boże Ciało się to działo, dnia 4 czerwca A.D. 2015.
W
przepiękny gorący poranek od godziny 10 zaczęła się krzątanina.
Trzech „jurnych” :) chłopów: Łukasz S., Sławomir B. oraz
Marcin K. czyścili gary i przygotowywali kuchnie do wspólnego
warzenia strawy. Dzielnie doglądał ich poczynań obecnie panujący
Sołtys – Piotr S. Godzinę później po rozpaleniu ognia i
napełnieniu kadzi wodą przystąpiono do obierania i krojenia
legumniy na grochówkę przednią. Jako, że roboty było aż nadto,
lud z ochotą dzierżąc kordziki przybył z pomocą, za co
kuchmistrz serdecznie dziękuje. Strawa warzyła się ze 3 godziny,
po czym za drobną opłatą rozdawana była gawiedzi przez Sławomira
B. i Marcina K. do późnych godzin wieczornych, dochodząc jeszcze
lepszego smaku. Zaradnym, i na kolejną wieczerzę nastarczyła.
Pozyskane fundusze po opłaceniu wkładu do kotła wspomogą
organizację kolejnej zabawy dla dziatek.
Tymczasem
przygotowania festynu szły pełną parą. Na czas rozpoczęcia, w
godzinę 14 wszystko było gotowe, by całe familije bawiły się
zacnie. Tak też i było. Katarzyna M. obsługiwała wydawanie ciast
i kawowych napitków dla wszelkich głodomorów. W tym miejscu
podziękować należy gospodyniom, które uraczyły nas swymi
wypiekami wspaniałemi. Słodko również było przy produkcji waty
cukrowej, któremi zajmowało się Państwo S., Małgorzata i Łukasz.
Tworzyli ten słodki puch dzień cały niczym czarodzieje, a dziatwa
zajadała się nim z radością, ku uciesze wyrwizębów.
Prócz
rozrywek kulinarnych były i kulturalne, w tym zabawy i konkursy
wszelakie dla milusińskich. Prowadzone były przez bractwo
harcerskie o przydługiej nazwie: 18 Wolsztyńska Drużyna
Wędrownicza Wielkopolska Wataha przy Stowarzyszeniu Harcerskim WiR.
Rozłożyli swój namiot i czynili uciechę dziatwie zabawiając na
różne sposoby i podarkami obdarowując. Do kultury zaliczyć
również należy tańce i hulanki wszelakie, do których przygrywali
niebrzydko muzykanci z rodu Zwierzyńskich. Tak im to szło, że do
nocy nie było ludowi dosyć.
Wysiłek
i tężyzna fizyczna nie były zaniechane podczas tegoż święta. W
ganianiu za świńskim pęcherzem najlepsi okazali się Cichociemni
przed OSIR-Team i FC Berzyna. Tę formę rozrywki fizycznej
zorganizował Jacek S., który z kunsztem owy turniej piłkarski
prowadził. Biegi zaś na dystansach dwóch zorganizowane były. W
familijnej gonitwie nie dorównał nikt rodowi ***, natomiast
w indwidualnych po stronie niewiast *** i chłopów ***. Tu
organizatorskie umiejętności zaprezentowali Piotr S., ze swym
bratankiem Mariuszem S. Tężyzną największą natomiast wykazali
się Przemysław Zwierzyński w seniorach i Norbert Pietrzak w
młodszych. Było jeszcze trambambule czy jakoś tak zwane, po
naszemu piłkarzyki. Jednkoż nie pomne, kto tam zarządzał i wyniki
najlepsze otrzymał. Zacnym sportowcom oczywiście wysiłku gratulujemy.
Prócz
tego Paweł F. sprowadził mundurowych spod trzech chorągwi, by
orężem swym się okazali. Milicyjańci stroje swe i powóz dawny
dumnie prezentowali, straż ogniowa dziatwę wodą polewała, a
Policyja najnowszym wozem dopełniała sznytu. Powozem za końmi
ciągnionym familije całe jeździć mogły bez opłaty żadnej, a na
koniec watre rozpalono by lud posilić się mógł i ogrzać.
Tak
też to właśnie było.
I ja
też tam byłem, grochówkę i zbożówkę piłem, placka się
podjadało, a tak mi smakowało, że po brodzie mi kapało.
Wasz
Kronikarz Jozin z Berzyn(y) ;)
P.S.
Dziękuje się wszystkim razem i każdemu z osobna, kto rękę do
tego przyłożył, a wymienion nie został powyżej. W szczególności
jaśnie panującemu Sołtysowi, co wszystkiego doglądał i radom
służył.
***
Jeśli kto pamięta, czego pamięć ma nie zanotowała, a uważał
będzie za godne nadmienienia, niechaj gołębia z listem do mnie
podeśle, to poprawki naniose.
Na
koniec nadmienię, iż fikuśną machiną ryciny tworzył Krzysztof
B.